Lubię się zachwycać
2013-06-30
KOMENTARZE: 3
Pisarkę i dziennikarkę Agnieszkę Tyszkę poznałam w bibliotece na spotkaniu autorskim.
Okazało się, że mieszka w Łomiankach, pisze książki dla dzieci, a akcja ostatnio wydanej serii
„Zosia z ulicy Kociej” dzieje się w naszym mieście. Przed nami lato i mnóstwo wolnego czasu.
Warto więc pokazać dzieciom, że książki mogą konkurować z komputerem. Życzę udanych
wakacji z dobrą książką.
Sylwia Maksim-Wójcicka: Czy pisanie było pani pomysłem
na życie?
Agnieszka Tyszka: Pisałam od zawsze, od kiedy tylko nauczyłam
się składać litery. Zachowały się nawet dowody
mojej wczesnej twórczości, dziecięce wierszyki, a nawet
krótkie opowiadania. Startowałam również, z pewnymi sukcesami,
w konkursach literackich dla młodzieży.
SMW: Pochodzi pani z Torunia.
AT: Moi rodzice studiowali w Toruniu, tam się poznali i ja
przyszłam tam na świat. Dzieciństwo spędziłam u dziadków
na Pojezierzu Drawskim, w leśniczówce na skraju lasu. Byłam
tam jedynym dzieckiem i wiodłam dosyć samotniczy
tryb życia, choć wówczas wydawało mi się, że żyłam w raju.
Oddalenie od innych dzieci miało też swoje plusy i wpływ
na przyszłe życie, ponieważ funkcjonowałam we własnym,
zbudowanym w wyobraźni świecie, a wiadomo, że dla pisarki
wyobraźnia stanowi budulec dla twórczości.
SMW: Czy pamięta pani swoje pierwsze próby literackie?
AT: Moi dziadkowie zorganizowali przyjęcie i zaprosili kilka
osób. Pamiętam, że potwornie się nudziłam i nie chciałam
siedzieć przy stole. Poszłam więc do pokoju i opisałam swoje
wrażenia w bardzo ciętej, złośliwej formie. Niestety pech
chciał, że po kilku dniach dorośli znaleźli i odczytali przy
mnie te zapiski. Kiedy zobaczyłam ich reakcję i skonsternowane
miny, po raz pierwszy poczułam jaką siłę może mieć
słowo przeze mnie zapisane, jak głęboko może oddziaływać
na odbiorcę.
SMW: W internecie znalazłam wiele pozytywnym recenzji
pani książek. Pojawia się w nich opinia, że w swojej twórczości
skupia się pani głównie na emocjach, budowie relacji
między bohaterami i ogranicza fabułę do niezbędnego minimum.
Jednocześnie podejmuje pani tematy trudne, takie
jak rozwód rodziców, pozycja ojczyma w rodzinie, relacje
rodzice-dzieci. Te motywy pojawiają się w pani książkach
dla nastolatek. Łatwo jest wejść w psychikę dziecka?
AT: Pisanie dla dzieci jest trudną i wymagającą sztuką, choć
pozornie wydaje się zajęciem prostym. Dzieci to krytyczni
odbiorcy, szybko oceniają książkę jako interesującą albo
nudną. Nie ma tu kompromisu. Pisanie dla dzieci jest uzależnione
od tego, czy zostało w nas coś z wrażliwości dziecka,
np. czy potrafimy zachwycać się tak jak dziecko.
SMW: Czy w pani zostało coś z dziecka?
AT: Muszę przyznać, że pomimo wieku nadal mam tę umiejętność,
wydaje mi się, że potrafię spojrzeć na świat oczami
dziecka i ta cecha bardzo pomaga. Duży wpływ na moje
literackie wybory miały też własne przeżycia. Moje dzieciństwo
nie było takie sielskie jak wyglądało z zewnętrz,
rodzice rozstali się, co dla małego dziecka było poważnym
dramatem, ciągnącym się za mną bardzo długo. To co przeżyłam
zbudowało mnie i stało się źródłem emocji i pomysłów
literackich.
SMW: Jest pani mamą trzech córek. Czy one również mają
wpływ na pani bohaterki?
AT: Jedna ma 20, druga 18, a trzecia 8 lat. Są moją inspiracją
i źródłem pomysłów, a także pierwszymi krytykami. Właściwie
zaczęłam pisać dla nich, ponieważ w latach 90-tych na
rynku wydawniczym było bardzo mało dobrej literatury dla
dzieci, dominowały np. złe tłumaczenia bajek Disneya. Postanowiłam
wtedy stworzyć coś dla dzieci, co będzie napisane
dobrą polszczyzną i jednocześnie zainteresuje odbiorców.
Początkowo były to krótkie opowiadania i wierszyki.
SMW: Czyli doświadczenia dzieciństwa, tkwiąca w pani
wyobraźnia dziecka oraz trzy młode dziewczyny decydują
o sukcesie czytelniczym?
AT: Świat książki nie jest gotową receptą na życie. Ja jedynie
uchylam drzwi i pokazuję, że można dokonać wyboru.
To od odbiorcy zależy jak postąpi. Książki, które piszę mają
być także wsparciem dla czytelników, pomocą w trudnych
chwilach. Bo w dzisiejszych czasach trudno jest być dzieckiem.
Pośpiech, wymagania, nacisk na sukces, ciągła rywalizacja
wywołują u młodych ludzi stres i emocje, które staram
się w moich książkach tłumaczyć.
SMW: Gdyby miała pani zdefiniować najważniejsze cechy
zawodu pisarza, co by pani wskazała?
AT: Przede wszystkim cierpliwość i samodyscyplinę, ponieważ
nie ma tu z góry wyznaczonych godzin pracy, trzeba po
prostu usiąść przy biurku i pisać. Trzeba mieć mocny charakter
i silną wolę, bo jest mnóstwo rzeczy, które chciałyby
być na pierwszym miejscu. W moim przypadku jest to np.
ogród. Przydaje się też przysłowiowy ośli upór i poczucie
humoru.
SMW: Ernest Hemingway powiedział: „pisanie w najlepszej
swojej postaci, jest życiem samotnym”.
AT: To prawda, choć samotność mi nie
przeszkadza, wręcz przeciwnie, jest dla
mnie bardzo twórcza. Pisanie dla dzieci
także odmładza. Zauważyłam, że spotkania
z młodymi czytelnikami stawiają
na nogi, odświeżają mój punkt widzenia.
W Łomiankach też już dwukrotnie spotkałam
się w Bibliotece Publicznej z dziećmi i mam nadzieję,
że to nie koniec.
SMW: Jakie ma pani plany na najbliższy czas?
AT: Do tej pory ukazały się trzy części Zosi. Jesienią wyjdzie
część czwarta, a piąta planowana jest na wiosnę przyszłego
roku. Poza tą serią, w czerwcu, w księgarniach powinny pojawić
się dwie książki: Mejle na miotle i Zasupłana historia.
SMW: Czy dzieci czytają książki?
AT: Na pewno duża część tak. Inną kwestią jest co czytają,
ale uważam, że lepiej czytać cokolwiek niż nic. Staram się
wspierać czytelnictwo, namawiać do czytania. Np. w jednej
z warszawskich szkół raz w miesiącu mam możliwość
poprowadzenia niekonwencjonalnych zajęć o czytaniu
i książkach. Pokazuję dzieciom co można wyciągnąć z tekstu,
jak go czytać, na co zwracać uwagę, nie tylko w sposób
bezpośredni, ale także pośredni, poprzez ilustracje, atmosferę,
użyte słowa, zabawę... Chciałabym to robić częściej,
w innych szkołach, też w Łomiankach, ale nie widzę niestety
zainteresowania ze strony samych placówek.
SMW: Co pani czyta?
AT: Często wracam do książek z dzieciństwa. Przede
wszystkim do Astrid Lindgren, którą podziwiam i bardzo
cenię. Czytam nieustannie „Biegnącą z wilkami” Clarissy
Pinkola Estes, która jest dla mnie drogowskazem życiowym.
Poza tym opowiadania Alice Munro, która z okruszków
rzeczywistości potrafi zbudować cały kosmos. Czytam
też potwornie grube i trudne książki Majgull Axelsson
– szwedzkiej pisarki i dziennikarki, które wywołują taki
efekt, jakby ostrzem noża przejechać po szkle. Ostatnio
przeczytałam też „40 zasad miłości” Elif Şafak, tureckiej pisarki,
która mnie zaczarowała.
SMW: Wierzy pani w czarownice?
AT: Oczywiście (śmiech). Moja ostatnia książka – Mejle na
miotle jest efektem spotkania w Celi Czarownic na Zamku
Książąt Pomorskich w Szczecinie z czarownicą Sydonią von
Borck. Jej historia oczarowała mnie i zawstydziła, a ostatecznie
zainspirowała do napisania nowej opowieści.
SMW: Jak mieszka się pani w Łomiankach?
AT: 10 lat temu przeprowadziliśmy się z Żoliborza. Mamy
mały domek z ogródkiem i pomimo okropnych korków,
które muszę codziennie pokonywać, jestem zadowolona
z życia tutaj. Łomianki zmieniają się, pięknieją.
SMW: Brakuje tylko ulicy Kociej.
AT: Mieszkam przy ulicy Kmicica, ale my nazywamy ją ulicą
Kocią, bo do mojego okna, jak w książce o Zosi, przychodzą
koty z całej ulicy. Mimo, że mam z nimi na bakier, to jednak
wyczuwam, że czują do mnie szacunek. Być może któregoś
dnia kot zagości również w moim domu.
SMW: Dziękuję za rozmowę, a czytelników LOMIANKI.INFO
zachęcam do sięgnięcia do książek o Zosi i innych powieści
Agnieszki Tyszki.
Agnieszka Tyszka – mieszkanka Łomianek,
pisarka, dziennikarka, matka trzech córek.
Urodziła się w Toruniu, ukończyła polonistykę na
Uniwersytecie Warszawskim. Jako dziennikarka
współpracowała z pismami dla rodziców, publikowała
w czasopismach dziecięcych. Jej bajki
ukazywały się w telewizyjnej „Jedyneczce”.
Autorka m.in. serii książek „Zosia z ulicy Kociej”,
której akcja rozgrywa się w Łomiankach.
Inne książki pisarki to m.in.: „Róże w garażu”,
„M jak dżeM”, „Kredens pod Grunwaldem”,
„Mejle na miotle”, „Miłość niejedno ma imię”,
„Wyciskacz łez”.
![[C] www.lomianki.info](pictures/3055-7201315270373470001373900727.jpg)
KOMENTARZE UŻYTKOWNIKÓW www.LOMIANKI.INFO
Komentarze zamieszczane na portalu są opinią użytkowników.
NIEZALOGOWANY: #Joaśka IP: 91.219.237.*
2013-07-23, 14:03
Bardzo miły artykuł. Pani Agnieszka lubi się zachwycać a ja lubię czytać wywiady Pani Sylwii. Czekam na każde następne wydanie gazety właśnie ze względu na te wywiady.
NIEZALOGOWANY: #Chopiniak IP: 83.24.138.*
2013-07-23, 19:28
Aż dziw mnie bierze, że tyle ciekawych osób mieszka w Łomiankach. Sprowadzając się na osiedle Chopina dwa lata temu nie sądziłem, że mam takich sąsiadów "za miedzą". W gazetce czytałem już kilka wywiadów o ludziach z prawdziwą pasją, choć przez chwile myślałem, że tu tylko zadymiarze polityczni.
Cykl prawdziwie integracyjny. Brawo dla łomiankowskiego.info
NIEZALOGOWANY: #Sławek eR Zet. IP: 123.44.49.*
2013-07-24, 12:23
Kawał dobrej roboty. Chciałoby się napisać zgodnie z utartym powiedzeniem, że "nieppotrzebnej".
Ale w tym przypadku jest ta robota bardzo potrzebna. Wszystko co potrafi integrować, w czasach kiedy wszystko na około jest zdezintegrowane jest bardzo wskazane!!!
Czekam na kolejne wywiady w miesięczniku!
DODAWANIE NOWYCH KOMENTARZY CZASOWO NIEDOSTĘPNE Z PRZYCZYN TECHNICZNYCH
|