Malina Kokoszczyńska
2011-01-22
KOMENTARZE: 0
14 stycznia 2011 roku w galerii Klubu KOKKO-ART odbył się wernisaż malarstwa
mieszkanki Łomianek – Maliny Kokoszczyńskiej
zatytułowany „Zagubienie – Poszukiwanie – Odnalezienie”.
Magdalena Gałczyńska: "Zagubienie
– Poszukiwanie – Odnalezienie" – to
rzecz o szukaniu przez każdego z nas
własnej drogi życiowej, o tym, że wielokrotnie
stajemy na rozwidleniu ścieżek
i musimy dokonywać wyboru. Dlaczego
wybrała Pani właśnie ten temat
przewodni na cykl swoich obrazów?
Malina Kokoszczyńska: Tak, jest to
temat dotyczący każdego z nas. Od
pierwszych świadomych chwil czujemy
się zagubieni w wielkim świecie, potem
poszukujemy własnej tożsamości, poczucia
bezpieczeństwa, pozytywnych
i życzliwych relacji... Szczęściem jest jeśli
w miarę szybko odnajdujemy własną
drogę. Wejście na tę właściwą ścieżkę
może nam dać wewnętrzną moc istnienia
i budowania własnego życia.
A może też dawać przyzwolenie na
ponowne błądzenie, szukanie i odnajdywanie.
MG: Carl Gustav Jung powiedział kiedyś,
że w każdym z nas jest ktoś kogo
nie znamy. Czy Pani też w przeszłości
poszukiwała samej siebie? Czy Panią
też można zobaczyć wśród postaci na
obrazach?
MK: Oczywiście, codziennie odnajduję
nowe cząstki siebie... Mam nawet
wrażenie, że każdego dnia wyglądam
inaczej... Żartuję oczywiście.
Poważnie jednak ujmując pani pytanie,
odpowiedzi możemy poszukiwać
w tematach transcendentalnych,
a potem skupić się na podświadomości,
która jest kopalnią wiedzy na temat
każdej osobowości... Nasze smutki,
trudności, ograniczenia, blokady, niewytłumaczalne
reakcje i zachowania,
wynikają często z nieuświadamianych
potrzeb. To temat rzeka.
Odpowiadając na Pani pytanie – mam
poczucie, że nadal jeszcze jestem dla
siebie zagadką.
Czy jestem na swoich obrazach? Tak,
pojawiam się na niektórych, choć nie
są to moje portrety. Jest tu bardziej
kontakt z moimi potrzebami, pytaniami
do Wszechświata. Oddaję raczej
coś, co pozostaje w nas nienazwane.
Może jest to stan napięcia, nastrój
chwili, coś niewyrażonego, nieokreślonego.
Pozwalam sobie podpatrywać
też innych ludzi i czasem udaje mi się
utrwalić ich w specyfi cznej pozie lub
grymasie.
MG: Jest Pani kobietą sukcesu. Zarządza
Pani fi rmą, maluje, a od niedawna
prowadzi także swoją własną galerię
Kokko Art. W której z tych dziedzin
spełnia się Pani najbardziej? Czy podziela
pani zdanie, że człowiek musi
mieć swoją przystań, by móc ładować
akumulatory aby realizować też inne
życiowe cele? Czy dla Pani takim miejscem
jest Klub?
MK: Powiedziałabym tak: uwielbiam
malować i tworzyć. Jestem wdzięczna
Opatrzności, że mogę sobie pozwolić
na taki komfort. Malarstwo czy rzeźba
to jednak izolacja od świata. Tworzenie
to osobliwy kontakt ze sobą samym
i z tym wszechogarniającym, nieokreślonym
przepływem...
Ja nie mogę żyć z dala od ludzi,
w ciszy pracowni czy natury. Muszę być
wśród ludzi, rozmawiać z nimi, żartować
i „uziemiać się” w pracy. Jest mi
to niezbędnie konieczne, by normalnie
funkcjonować. Dlatego staram się
dzielić swój czas na te dwie kompletnie
różne sfery mojego życia.
Trzecią sferą życia jest moja cudowna
rodzina, która stanowi bazę wszelkiego
działania i jest dla mnie największą inspiracją.
Spełnienie natomiast przychodzi
wtedy, gdy te trzy sfery są ze sobą
w harmonii. I wtedy się ładuję. A przystań...
cóż przystań jest dla mnie tam,
gdzie są moi najbliżsi.
Kokko Art jest natomiast tylko pomysłem
na rozpowszechnianie twórczej
energii, jaka jest we mnie i w naturze
wielu moich znajomych…
MG: Czy łatwo jest odrzucić życie
w biegu, zapomnieć o goniących terminach,
spotkaniach, wejść do pracowni
w której Pani maluje, zamknąć
drzwi za sobą, odrzucić cały świat,
który zostaje na zewnątrz i przenieść
własne myśli i uczucia na płótno?
MK: Bardzo trudno. Trzeba być wstrętnym
egoistą i zabiegać o czas dla siebie.
Ale tego można się nauczyć gdy
pojawia się „wewnętrzna konieczność”
ekspresji, która potrafi od środka mocno
dręczyć...
MG: Skąd czerpie Pani inspiracje? Czy
każdego dnia życie przynosi Pani nowe
obrazy, które tkwią gdzieś w Pani głowie
i przeobrażają się pod wpływem
pędzla w zjawiskowy świat marzeń,
tęsknoty, nadziei? Czy jest to tak, że
zatrzymuje się Pani na ulicy i próbuje
dostrzec świat w swej skrytości, w metaforycznej
postaci.
MK: I jedno i drugie, wspaniale pani
to ujęła. Wszystko się ze sobą zazębia.
Najbardziej mnie zachwyca niezwykłość
chwili w swojej wymowie. Staram
się ją przeżyć, zapamiętać i utrwalić...
Malina Kokoszczyńska: Od 10 lat mieszka w Łomiankach. Tu też
prowadzi wraz z mężem fi rmę. Artystyczne
pasje doprowadziły ją na Europejską Akademię
Sztuk w Warszawie, gdzie ukończyła studia
magisterskie na wydziale malarstwa
w pracowni prof. Fałata i prof. Szubińskiej.
Miała szczęście pracować z profesorem
Starowiejskim, Garbolińskim, słuchać
wykładów prof. Zina. Jej inspiracją do
twórczej pracy są wyjątkowe miejsca i ludzie.
Obecnie zajmuje się głównie malarstwem
sztalugowym, grafi ką warsztatową
oraz projektowaniem wnętrz.
Od 2009 roku prowadzi własną galerię
KOKKO-ART w Łomiankach, w której organizuje
wernisaże i spotkania poświęcone sztuce,
dla ludzi ze świata sztuki i tęskniących
do świata sztuki.
MIESIĘCZNIK LOMIANKI.INFO - 1/2011
![[C] www.lomianki.info](pictures/x2062-1201122390200663001295665839.jpg.pagespeed.ic.NMqeOSCA4V.jpg)
Malina Kokoszczyńska
![[C] www.lomianki.info](pictures/x2062-1201122460581942001295665846.jpg.pagespeed.ic.BWTfYdkdIs.jpg)
![[C] www.lomianki.info](pictures/x2062-1201122520458840001295665852.jpg.pagespeed.ic.srO-OaYjN6.jpg)
KOMENTARZE UŻYTKOWNIKÓW www.LOMIANKI.INFO
Komentarze zamieszczane na portalu są opinią użytkowników.
Nie dodano jeszcze komentarzy do tego artykułu. Bądź pierwszy!
DODAWANIE NOWYCH KOMENTARZY CZASOWO NIEDOSTĘPNE Z PRZYCZYN TECHNICZNYCH
|